Jeszcze kilka lat temu, kiedy w mojej głowie kiełkowała pasja do rękodzieła, słowo „akryl” wywoływało u mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony – tani, dostępny wszędzie, kolorowy jak tęcza po letnim deszczu. Z drugiej – opinie, często pogardliwe, że „to nie to samo, co naturalna wełna”. A przecież nie każdy od razu chce dziergać z merynosa za sto złotych za motek, prawda?
Pamiętam, jak kupiłam swój pierwszy motek – jaskrawo różowy, błyszczący akryl z kosza „super promocja”. Wtedy nie miałam pojęcia o grubościach włóczki, rodzajach skrętu ani tym, że włóczki mogą „skrzypieć”. Chwyciłam druty, zrobiłam kilkadziesiąt oczek i... zgrzyt. Dosłownie. Coś pomiędzy plastikiem a nylonem, nitka ślizgała się i rwała, a efekt końcowy wyglądał raczej jak siatka na ziemniaki niż szalik. I co zrobiłam? Dziergałam dalej. Bo było tanio. Bo byłam dumna, że coś tworzę. Bo akryl wydawał się wtedy całym światem włóczek.
Z czasem zaczęłam eksperymentować. Próbowałam różnych marek – jedne zaskakiwały miękkością, inne kończyły jako kocyk dla kota, który nawet on omijał z dystansem. Dopiero wtedy zrozumiałam, że nie każdy akryl to to samo – i że cena to tylko część historii.
Akryl jest lekki, niegryzący, często hipoalergiczny – idealny dla dzieci i osób z alergiami. Nie mechaci się tak łatwo jak niektóre tanie wełny. No i oczywiście – jest tani. Dla początkujących, którzy nie chcą przepłacać za robótki treningowe, to zbawienie.
Nie sposób też pominąć ogromnej palety kolorów – od pastelowych błękitów po jaskrawe neony. Projekty szydełkowe i na drutach z akrylu często zachwycają właśnie barwami. Jest to włóczka „demokratyczna” – dostępna w każdej pasmanterii, nie wykluczająca nikogo z powodu ceny.
Akryl to jednak włókno sztuczne. Nie oddycha tak, jak naturalne materiały. Ciepło, które daje, bywa „plastikowe” – nieprzyjemnie duszne. Czasem skrzypi przy przerabianiu, potrafi się elektryzować, a niektóre wersje po kilku praniach tracą fason.
I najważniejsze – ekologia. W dobie rosnącej świadomości ekologicznej, syntetyczne włókna stają się coraz mniej pożądane. Akryl nie rozkłada się szybko, a jego produkcja nie jest obojętna dla środowiska. W tym kontekście wiele osób rezygnuje z niego na rzecz bawełny, lnu, czy wełny z certyfikatami.
Jak to zwykle bywa – odpowiedź leży gdzieś pośrodku. Akrylowe włóczki są jak fast fashion w świecie dziergania. Mają swoje miejsce, swoje zalety i swoich użytkowników. Ale wymagają świadomości. Bo można je wykorzystać mądrze – do nauki, do projektów sezonowych, do rzeczy, które nie muszą przetrwać dekad. A można też – i tu pewnie wielu z nas zna ten przypadek – stworzyć coś pięknego, co po dwóch praniach traci duszę i formę.
Dla mnie akryl nie jest już „kit”, ale też nie jest „hit” bez zastrzeżeń. To raczej narzędzie. A jak z każdego narzędzia – wszystko zależy, jak i po co go użyjemy.
Nie każdy akryl to to samo. Istnieje ogromna przepaść jakościowa między włóczkami za 3 złote z dyskontu, a tymi z renomowanych firm, które mimo że nadal są akrylowe — oferują zupełnie inną jakość pracy i efekt końcowy.
Himalaya Everyday – jeden z najlepszych przykładów wysokiej jakości akrylu. Niezwykle miękka, nie pilinguje się („anti-pilling”), dobrze znosi pranie w pralce, dostępna w wielu kolorach. Idealna na ubrania, zabawki, czapki czy kocyki dla dzieci.
YarnArt Baby / Baby Color – budżetowa, ale całkiem przyjemna w pracy. Miękka, lekka, dobrze skręcona, nie mechaci się zbyt szybko. Szczególnie popularna wśród osób robiących zabawki amigurumi i akcesoria dziecięce.
Alize Everyday – również seria z funkcją anti-pilling. Włóczka delikatna, elastyczna, świetna do ubrań. Można znaleźć wersje melanżowe i ombre (np. Alize Everyday Superlana Ombre Batik), które dają ciekawe efekty kolorystyczne bez zmiany motka.
Scheepjes Colour Crafter – wyjątkowo miękki i mięsisty akryl holenderskiej produkcji. Świetny do dużych projektów jak koce czy narzuty. Praca z nim to przyjemność – zero zgrzytów, piękny skręt i trwałość.
Bezmarkowe włóczki z marketów / tanich pasmanterii internetowych – włóczki „akrylowe no name”, często oznaczone jedynie jako „100% akryl” bez wskazania producenta, bywają twarde, błyszczące jak plastik, trudno się z nimi pracuje, a po praniu potrafią się drastycznie rozciągnąć lub sfilcować. Choć cena (np. 2,50–3 zł za motek) kusi, to najczęściej kończy się frustracją i zmarnowanym czasem.
Niektóre chińskie włóczki z portali typu AliExpress / Temu – choć nie wszystkie, wiele z nich ma bardzo niską jakość. Niejednolita grubość nitki, chemiczny zapach, brak informacji o składzie i trwałości – to problemy, które mogą zniechęcić do dalszego dziergania.
Włóczki akrylowe typu "100% acrylic" sprzedawane jako „super soft” bez certyfikatów – często za tą nazwą kryją się szorstkie, cienkie i źle skręcone włókna, które rozwarstwiają się podczas pracy i mocno się mechacą po zaledwie kilku użyciach.
Zawsze sprawdzaj etykietę. Informacja o rodzaju skrętu, zalecanych drutach, kraju produkcji czy certyfikatach (np. Oeko-Tex) to pierwsze wskazówki, czy masz do czynienia z porządnym produktem.
Przeczytaj opinie w internecie. Fora rękodzielnicze, grupy na Facebooku i blogi to kopalnia wiedzy i recenzji, które pozwolą uniknąć rozczarowań.
Kup jeden motek na próbę. Zanim zrobisz zapas na koc w rozmiarze XXL, sprawdź, jak się z danym akrylem pracuje – czy nie drażni skóry, nie haczy, jak reaguje na pranie.
Dziś mam w swojej włóczkowej szafie i merynosy z certyfikatem, i miękkie akryle, które przetrwały niejedno pranie. Nie skreślam już niczego z góry – ale też nie wpadam w zachwyt tylko dlatego, że coś jest tanie albo „instagramowe”.
Akryl nauczył mnie cierpliwości, eksperymentowania i... pokory. Dzięki niemu weszłam do świata rękodzieła bez wyrzutów sumienia za zmarnowany motek. I choć dziś wybieram świadomie, często sięgam po Himalaya Everyday czy YarnArt Baby – bo wiem, że mogę na nich polegać.
Jedno wiem na pewno – każda włóczka ma swoją historię. Czasem trzeba kilku prób, kilku nieudanych szalików i jednej zadowolonej babci z czapką z „plastiku”, żeby zrozumieć, co dla nas naprawdę znaczy „dobra włóczka”.
+48 782 192 371
zaprojektowanemiloscia@gmail.com
Tadeusza Kościuszki 12
Pułtusk, 06-100