W świecie, który nieustannie przyspiesza, gdzie wszystko dzieje się tu i teraz, a każda wolna chwila wypełniana jest kolejnym scrollowaniem ekranu, coraz więcej osób znajduje ukojenie w... dzierganiu. Druty, włóczka, powolne ruchy dłoni – to wszystko zaczyna działać jak balsam na zmęczony umysł i rozbiegane myśli. Trudno to wytłumaczyć komuś, kto nigdy nie trzymał w rękach szydełka czy drutów, ale każdy, kto choć raz spróbował, wie: dzierganie wciąga. I daje coś, czego nie daje nam współczesny świat – spokój, sens i autentyczną satysfakcję.
Jedną z największych zalet dziergania jest to, że daje poczucie twórczości. Z czegoś pozornie nieistotnego – zwykłego motka włóczki – powstaje coś realnego, namacalnego i własnego. Szalik, czapka, maskotka dla dziecka, torba na zakupy, sweter, który otuli w chłodne dni. To nie są tylko przedmioty. To małe świadectwa cierpliwości, wytrwałości i serca włożonego w pracę. Każde oczko to jak uderzenie serca – rytmiczne, spokojne, uważne. W świecie gotowców i automatyzacji, rękodzieło staje się formą buntu – cichym, ale wymownym.
Dzierganie ma też niezwykłą moc terapeutyczną. Powtarzalne ruchy, skupienie na schemacie, konieczność liczenia i uważności sprawiają, że umysł ma szansę się wyciszyć. Dla wielu osób to forma medytacji – bez kadzideł, bez aplikacji do mindfulness, bez presji. Po prostu włóczka, druty i spokój. Badania pokazują, że czynności manualne, zwłaszcza te związane z rękodziełem, obniżają poziom stresu, poprawiają nastrój i pomagają radzić sobie z lękiem oraz napięciem psychicznym. Dzierganie uczy też cierpliwości – bo nic tu nie dzieje się od razu. Każdy rządek, każda pętelka wymagają czasu i zaangażowania.
Często mówi się, że dzierganie to samotne zajęcie. Ale w rzeczywistości wiele osób odkrywa, że włóczka łączy ludzi – i to dosłownie. Istnieją dziesiątki grup, forów i społeczności miłośników rękodzieła, gdzie dzielimy się wzorami, pokazujemy swoje prace, uczymy się od siebie nawzajem. Kiedyś były to spotkania przy kawie, dziś również online – choć często prowadzą one do spotkań w realu. Nie ma tu rywalizacji. Jest współpraca, zachwyt nad cudzym talentem, wzajemna inspiracja. W świecie, gdzie wiele relacji opiera się na szybkiej wymianie emoji, dzierganie buduje coś głębszego i prawdziwego.
Radość, jaka płynie z dziergania, jest trudna do porównania z czymkolwiek innym. To coś pomiędzy dumą a cichym szczęściem. Nawet jeśli dziergasz tylko kilka minut dziennie, nawet jeśli robisz to z przerwami – każde ukończone dzieło, każda nowa umiejętność, każdy dobrze zrobiony wzór daje ogromne poczucie spełnienia. Nagle okazuje się, że nie tylko umiesz stworzyć coś własnymi rękami, ale też potrafisz skupić się, zrelaksować, oderwać od cyfrowego zgiełku. A to w dzisiejszych czasach prawdziwa sztuka.
I choć dla postronnych może to być tylko „dzierganie”, dla tych, którzy kochają tę pasję, to coś znacznie więcej. To sposób na codzienny detoks, forma twórczości, droga do równowagi psychicznej, źródło estetycznej satysfakcji i narzędzie budowania więzi z innymi. Każdy motek włóczki to obietnica – że znów będzie można się zanurzyć w tym spokojnym, cichym świecie, gdzie wszystko ma swój rytm, sens i cel.
Dlatego właśnie kochamy dzierganie. Nie tylko za to, co z niego powstaje, ale przede wszystkim za to, kim się przy nim stajemy.
+48 782 192 371
zaprojektowanemiloscia@gmail.com
Tadeusza Kościuszki 12
Pułtusk, 06-100